Przygotowania do tego dnia trwały już od 3 tygodni.Pola znikała na całe popołudnia na próby i w ogóle była bardzo tajemnicza.A my wiedzieliśmy tylko tyle, że mamy kupić sobie i Poli białe koszulki, a reszta to "top secret". Nasze koszulki opatrzone zostały z przodu zdjęciem Poli, a z tyłu jej imieniem - okazało się to dość pożyteczne, bo dzięki temu mogliśmy w końcu skojarzyć oboje rodziców z ich pociechami. Z jednej z ostatnich prób Maciek przyniósł tekst piosenki, którą my rodzice mieliśmy śpiewać w finale przedstawienia.Kiedy przetłumaczyliśmy słowa tejże pieśni o niejednoznacznym tytule "Choć pokażę Ci samoloty..."-to się "załamałam".Bo była to bardzo smutna piosenka o przemijaniu, odchodzeniu,śmierci...Dość powiedzieć, że portugalskie Fado to przy tym skoczna muza.Po prostu smutek i nostalgia do kwadratu.Swoja drogą piękna pieśń, ale na pewno nie na zakończenie przedszkola.Na reklamację było już za poźno i pozostało nam tylko czekać jaki będzie tego finał.
Uroczyste zakończenie przedszkola odbyło się w auli lokalnej podstawówki.Głównymi bohaterami tego wydarzenia byli 5 i 6-latkowie,którzy w tym roku opuszczali przedszkolne mury.Finalistas przygotowali piękny program artystyczny, w którym wzięli udział nie tylko koledzy z młodszych grup, ale również rodzice młodych absolwentów. W tym i my oczywiście:), a wszystko przy pełnej widowni - od seniorów i senior w zarezerwowanym specjalnie dla nich pierwszym rzędzie po rodziców, dzieci,przyjaciół, ciotek, wujków itp...
Pani dyrektor przedszkola powitała przedszkolaków i zaproszonych gości po czym kurtyna poszła w górę...Jako pierwszy na scenie pojawił się Maciek-jako konferansjer wraz z jedną z mam. I nie była to ostatnia rola Maćka w tym przedstawieniu.Po zapowiedzi na scęnę wkroczyły starszaki z przedstawieniem o planetach. Pola też brała w nim udział i wygłaszała tekst o Ziemii. I muszę nieobiektywnie przyznać, że poradziła sobie super i swoją kwestię o ciałach niebieskich powiedziała głośno i wyraźnie bez pomocy suflera.W pewnym momencie Lence znudziło się siedzenie w wózku i machanie nóżką, a może i w niej również obudziło się sceniczne zwierzę i poczuwszy zew krwi ruszyła na scenę.Tak, że ledwo ją stamtąd ściągnęłam. Po przerwie były jeszcze popisy taneczne i muzyczne starszaków (cała grupa grała na różnych instrumentach). Potem przyszedł czas na "pampersiaki", które dzielnie występowały wspomagane przez swoje równie dzielne wychowawczynie.W końcu nastąpiło clou programu czyli uroczyste przekazanie starszeństwa" przez finalistas średniakom i wymiana prezentów. A na deser występy rodziców tzn.synchroniczny taniec mam i taniec tatusiów, który bardziej przypominał pogo niż synchrona:).I najbardziej wzruszający moment uroczystości czyli wywoływanie przez starszaków rodziców na scenę i dziękowanie im za całokształt.Dobrze, że miałam przy sobie chusteczki.Maćkowi zresztą też się zakręciła łezka w oku, bo to w końcu nasza pierworodna kończyła przedszkole, a od września zaczyna szkołę...Na zakończenie rodzice w podziękowaniu- tym razem wychowawczyniom zaśpiewali jednym głosem piosenkę (co do, której miałam wcześniej wątpliwości),a która okazała się hitem tego dnia i prawdziwym wyciskaczem łez.Była wręcz przyczyną zbiorowej histerii...bowiem płakali już wtedy wszyscy rodzice, wychowawczynie i dzieci...Na koniec impreza przeniosła się w kuluary czyli do przedszkolnego ogrodu.
Założenie tej spódniczki w kolorowe kwiatuszki na tak ważne wydarzenie było naprawdę doskonałą decyzją. Ciocia B. jest bardzo dumna z Polci;)
OdpowiedzUsuńRóżne są ciocie, jedna jest be a druga cacy ;-)
OdpowiedzUsuńAle niektóre ciocie B. są supercacy:)
OdpowiedzUsuńA cóż to za burak w niebieskim kapelinku ?
OdpowiedzUsuńMaciuś?
ciuś, ciuś, ze spodenek już wyrosłeś!
Tak, tak Michu. Święta racja - nie ma to jak kancik na kanciastym korpusie.
Usuń