czwartek, 29 sierpnia 2013

"Śladami Rzymian w Alentejo"


Alentejo (dosłownie "poza Tejo", czyli Tagiem) to według niektórych najbardziej malownicza część Portugalii. My również ulegliśmy czarowi tej tajemniczej krainy, która mimo iż zajmuje ok. jednej trzeciej całego obszaru kraju, wielkością dorównując terytorium Belgii to zamieszkana jest jedynie przez 6% ludności (czyli niespełna 600 tys. osób, a przy obecnej imigracji do byłych kolonii, przede wszystkim przeżywających boom gospodarczy Brazylii i Angoli, nawet mniej). Rozległe równiny porastają dęby korkowe, drzewa oliwne, które latem przybierają barwę palonej ochry,  które stanowią jedyne źródło cienia dla stad owiec i czarnych świń. Podróżując samochodem przez te spalone słońcem równiny byliśmy zafascynowani plantacjami dębów korkowych, winorośli i słoneczników, które ciągnęły się aż po horyzont. I tylko gdzieniegdzie na wzgórzach pojawiały się białe miasta i wsie by rozpłynąć się nagle niczym fatamorgana w palących słońcu...Kolorytu dodawały też pięknie położone zamki i rozległe winnice, kuszące dojrzewającymi już o tej porze roku winogronami. My też zajrzeliśmy do jednej z nich zaopatrując się tym samym w wyborne czerwone wino rodem z Alentejo. Region ten słynie nie tylko z win, ale ze wspaniałej regionalnej kuchni, o czym mogliśmy się przekonać zatrzymując się w samym sercu Alentejo - w Evora. Ta była rzymska osada, której historia sięga czasów najwcześniejszych cywilizacji zamieszkujących Półwysep Iberyjski obecnie jest jednym z piękniejszych miast w Portugalii pełnym niezwykłych zabytków, mauretańskich uliczek, domów pomalowanych  na biało opasanych średniowiecznymi murami. Wizytówką a zarazem najstarszym zabytkiem miasta jest pełna wdzięku Templo Romano (rzymska świątynia Diany) z przełomu II i III w., która na nas największe wrażenie zrobiła w księżycowej poświacie. Nie mniejsze wrażenie  wywarła ,o czym wspominałam wcześniej, regionalna kuchnia, a na mnie w szczególności danie z wieprzowiny zwane carne de porco a alentejana. Są to kostki mięsa, które najpierw moczy się w marynacie ze słodkiej czerwonej papryki i czosnku, potem zabarwia w miejscowej oliwie o owocowym posmaku, a następnie dusi się z małymi skorupiakami wraz z muszelkami. Skorupiaki otwierają się na niewielkim ogniu a ich słone soki zamieniają się w niezwykłą czerwoną ambrozję...palce lizać:). Wyraźny, orzechowy smak wieprzowiny Alentejo osiąga się podobno dzięki temu, że pozwala się świniom na swobodne żerowanie wśród dębów korkowych, gdzie mogą znaleźć żołędzie a nawet...trufle. Inna teoria głosi, że to iż wieprzowina z Alentejo jest nieporównywalnie słodsza i bardziej miękka niż w pozostałych krajach Europy decyduje nie tylko zdrowe odżywianie świń, ale także ich bezstresowy żywot:). I rzeczywiście po sytej kolacji w miejscowej restauracji, do której raczyliśmy się czerwonym winem lanym prosto z beczki byliśmy zgodni, że jedliśmy jedno z rarytasów portugalskiej kuchni przygotowanej z "bezstresowych" prosiaczków. Na drugi dzień z żalem opuszczaliśmy to "pyszne" miejsce po drodze odwiedzając Cromeleque do Almendres czyli wzgórze na którym znajduje się 95 megalitów (dużych pionowych bloków nieociosanego kamienia) tworzące owalny krąg opadający w dół zbocza. Kamienie te były ustawiane 6-7 tysiącleci p.n.e. i prawdopodobnie tworzyły świątynię poświęconą kultowi słońca.




Dęby korkowe na równinach Alentejo






Fontanna w Evora








Carne de porco a Alentejana


Świątynia Diany( Templo Romano)  w nocnej odsłonie









Menhiry w Almendres




























piątek, 16 sierpnia 2013

"Grot-troterzy"

Inną turystyczną atrakcją, której nie sposób pominąć będąc w Algarve jest wycieczka łodzią  z Lagos wzdłuż wybrzeża. Nie jest to zwykła przejażdżka łódką, ale wyprawa umożliwiająca poznanie wyjątkowych grot i formacji skalnych charakterystycznych dla tego rejonu. I rzeczywiście nie rozczarowaliśmy się biorąc udział w tej niesamowitej skalnej ekspedycji. Biorąc pod uwagę to, że linię brzegową wyznaczają tu nie tylko piaszczyste plaże, ale niesamowite sieci zatok, podziurawione tunelami i grotami, oraz wysmagane wiatrem formacje skalne osiągające przedziwne kształty. Część z nich ma nawet nazwy jak "Cozinha Portugesa"(Kuchnia Portugalska), "Cranio"(Czaszka), "Elefante" itp.. Wszystkie zatoczki, do których przebijały się nieśmiało promienie słońca wyglądały na bajkowe, a woda to połyskiwała srebrzyście bądź pogrążała się w tajemniczym odcieniu szmaragdu. Dziewczynkom też się podobało eksplorowanie wodnych jaskiń chociaż Polę nie mniej interesowało z jaką maksymalną prędkością jest w stanie płynąć nasza motorówka. I tym samym, po obejrzeniu wszystkich zaplanowanych miejsc, znacznie przyspieszyła nasz powrót do portu...

  


















"Grot-troterzy"

































wtorek, 13 sierpnia 2013

"Z camerą wśród zwierząt"

ZOO  w Lagos okazało się dla nas parogodzinnym przystankiem a dla dzieci niesamowitą frajdą. Ten duży porośnięty drzewami i egzotycznymi roślinami kompleks jest domem dla (między innymi): flemingów, tukanów, ibisów, papug, emu i wielu innych ptaszków na uwięzi. Poli udało się nawet  wypatrzeć wśród kwiatów kolibra. Poza ptactwem spotkać można było całą masę innych zwierząt - od rosłych nietoperzy po figlujące wśród palm gibony. Na terenie zoo znajdowała się również quinta w prawdziwym wiejskim stylu, w której to dziewczynki dokarmiały domowe zwierzęta. Dzięki niespokojnemu duchowi i wszędobylstwu naszych pociech odkryliśmy kącik dydaktyczny gdzie można było podziwiać wylinki lokalnych wężów, wydmuszki przeróżnych ptasich jaj, obejrzeć film o ZOO a także wykonać model tukana. Mimo, iż cena biletu była równie wysoka jak panujące temperatury, to wypad ten wart był każdego centa :-) Ostatecznie, po kilku godzinach intensywnego zwiedzania udaliśmy się w drogę powrotną  zahaczając rzecz jasna o przydrożną pastelarię z lodowatymi lodami, zimnym piwem i gorącą kawą...










W cieniu bananowca..















Kobiety na traktory!