ZOO w Lagos okazało się dla nas parogodzinnym przystankiem a dla dzieci niesamowitą frajdą. Ten duży porośnięty drzewami i egzotycznymi roślinami kompleks jest domem dla (między innymi): flemingów, tukanów, ibisów, papug, emu i wielu innych ptaszków na uwięzi. Poli udało się nawet wypatrzeć wśród kwiatów kolibra. Poza ptactwem spotkać można było całą masę innych zwierząt - od rosłych nietoperzy po figlujące wśród palm gibony. Na terenie zoo znajdowała się również quinta w prawdziwym wiejskim stylu, w której to dziewczynki dokarmiały domowe zwierzęta. Dzięki niespokojnemu duchowi i wszędobylstwu naszych pociech odkryliśmy kącik dydaktyczny gdzie można było podziwiać wylinki lokalnych wężów, wydmuszki przeróżnych ptasich jaj, obejrzeć film o ZOO a także wykonać model tukana. Mimo, iż cena biletu była równie wysoka jak panujące temperatury, to wypad ten wart był każdego centa :-) Ostatecznie, po kilku godzinach intensywnego zwiedzania udaliśmy się w drogę powrotną zahaczając rzecz jasna o przydrożną pastelarię z lodowatymi lodami, zimnym piwem i gorącą kawą...
|
W cieniu bananowca.. |
|
Kobiety na traktory!
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz