środa, 11 lipca 2012

"Mgła, mgła, mgła na ulicach"















Azory reklamowane są jako raj dla amatorów dziewiczych obszarów, pieszych wycieczek, spokoju i powrotu do natury. Według mnie folder dodatkowo powinien zawierać informację dotyczące mgły ,która dla jednych może być turystyczną atrakcją, meteorologiczną ciekawostką czy nawet inspiracją. Kto wie czy sam "papież horrorów"-Stephen King nie szukał natchnienia na tej wyspie. Dla nas jednak to przyrodnicze zjawisko było prawdziwym utrapieniem szczególnie drugiego dnia kiedy to wybralismy się na wycieczkę nad  bliźniacze jeziora Caldeira das Sete Cidades(Kaldera Siedmiu Miast - http://pl.wikipedia.org/wiki/Kaldera), które najlepiej podziwiać z  Vista do Rei(Królewski Widok). Niestety  "mgła gęsta jak mleko" pokrzyżowała  nam widokowe plany.Tak jak kiedyś  zniweczyła plany inwestorom, którzy chcieli zbudować na szczycie luksusowy hotel dla bogatych turystów. Niestety nie wzięli pod uwagę, że mgła panoszy się tutaj przez 360 dni w roku.Obecnie po wielkich marzeniach zostało jedynie mgliste wspomninie i ruiny niedokończonego hotelu...Nam też nie pozostało nic innego jak tylko przejść się wzdłuż jeziorek. Obiecaliśmy jednak  Poli,która zafascynowana legendą głoszącą, że zbiorniki powstały z łez księżniczki opłakującej stratę ukochanego pastuszka, że jak tylko będziemy mieli okazję to jescze tu wrócimy.Na otarcie łez naszej księżniczki pojechaliśmy nad ocean żeby zakosztować kąpieli w "naturalnych basenach morskich". Po drodze zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym-po mgle nie było ani śladu. Nad oceanem jednak warunki nie sprzyjały plażowaniu - tym razem jednak nie mgła, ale wiatr nas przegonił."Schronienia"poszukaliśmy w miejscowej knajpce gdzie pyszne bacalhau a bras i cafe cheio oraz meia de leite wprawiły nas  w dobry humor. Na drogę powrotną wybraliśmy trasę wzdłuż wybrzeża licząc na to, że uda nam się uniknąć mgły. Niestety poza paroma odcinkami specjalnymi gdzie widoczność spadała prawie do zera natknęliśmy sie na lokalną procesję i musieliśmy odstać swoje w korku. Trudno powiedzieć co to było za święto, ale mogło być związane z kultem Ducha Świętego, który wg. tubylców chroni ich społeczność przed wybuchami wulkanów, nawałnicami, sztormami, trzęsieniami ziemi. I "azorskimi mgłami" zapewne też:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz