niedziela, 22 lipca 2012

"Wielki błękit"


W Lizbońskim oceanairum byliśmy 10 lat temu i wtedy, zarówno ten podwodny świat, jak i inne obiekty z Expo zrobiły na nas duże wrażenie.Byliśmy ciekawi czy coś się tutaj zmieniło przez tą dekadę i czy to miejsce również zachwyci nasze dziewczyny.Oceanairo de Lisboa jest wg. Wikipedii największym takim akwarium w Europie. Pływa w nim 25tys.ryb i zwierząt morskich.Największe wrażenie robi jednak ogromny,centralny zbiornik, o rozmiarach równym czterem basenom sportowym.Najfajniejsze jest to, że można go oglądać z różnym poziomów i perspektyw, dzięki czemu można dostrzec stworzenia pływające na" różnych głębokościach.Pola była zachwycona kiedy to mogła niemalże dotknąć rekina czy inną egzotyczną rybę. Lence  też się chyba podobało,co wyrażała po swojemu głośnym "och" i "ach".My z kolei też mieliśmy niezły ubaw obserwując z boku nasze pociechy, które raz stały jak zahipnotyzowane z nosami przyklejonymi do szyby, albo biegały podekscytowane przekrzykując się nawzajem.Kiedy trochę ochłonęły zabraliśmy je w podróż po różnych oceanicznych ekosystemach.Oceanarium bowiem zaprojektowano tak, że zbudowano puntkty/strefy klimatyczne, w których odtworzono naturalne środowiska wodnych zwierząt.Zwiedzanie rozpoczeliśmy od zbiornika arktycznego, w którym prym wiodły pingwiny będące prawdopodobnie w okresie godowym bo samce głośno "śpiewały" swą miłosną pieśń.Potem przeszliśmy się nad Pacyfik, gdzie wydry morskie bawiły się w ciuciubabkę wśród skał.Następnie odwiedziliśmy jeszcze wody oceanu atlantyckiego i ciepły ocean indyjski, który "poraził" nas feirą barw i bogactwem żyjącej tam fauny i flory.Jednym z najważniejszych okazów tego akwarium jest samogłów-największa ryba świata, która może ważyć nawet 2 tony!. Na zaciemnionych niższych poziomach, w mniejszych zbiornikach podziwialiśmy ławice kolorowych tropikalnych ryb i innych egzotycznych gatunków pochodzących z cieplejszych wód.Zajrzeliśmy jeszcze do pawilonu, w którym królowały olbrzymie żółwie aby się tam dostać trzeba było przejść po szklanej podłodze przez, którą widać było podwodny świat.Pola przeszła śmiało, chociaż mówiła, że to dziwne uczucie "chodzić" po wodzie, a Lenka stanęła w miejscu i ani kroku na przód.Musiałam ją wziąć na ręce, bo pewnie by tak stała do wieczora:).Mielismy jescze okazję "zanurzyć" się w oceanie tzn.wejść do szklanej kapsuły otoczonej z każdej strony wodą i jej mieszkańcami.Obserwowanie życia  morskich zwierząt i podglądanie ich z tej perspektywy robło niesamowite wrażenie.Tak nam się fajnie zwiedzało ten wodny świat, że ani się obejrzeliśmy a minęło 5 godzin i trzeba było już pomału wracać. Odwiedziliśmy jeszcze Wodny Ogród(Jardim de Agua) gdzie przespacerowaliśmy się po ścieżkach ułożonych  z głazów leżących na dnie sadzawek, aż dotarliśmy do pomp i różnych wodnych przyrządów, które przykuły na dłużej uwagę dziewczynek.Na koniec obejrzeliśmy sobie cały teren Expo'98 z lotu ptaka czyli z naziemnej kolejki,którą przejechaliśmy się na północną stronę parku wprost do Jardim Garcia de Orta, czyli bujnego nadbrzeżnego ogrodu, pełnego gatunków roślin z byłych kolonii portugalskich.A stamtąd już pieszo w okolice stacji kolejowej(Estacao do Oriente) gdzie mieliśmy zaparkowany samochód.I tak dobiegł końca ostatni dzień naszego pobytu w Lizbonie i ostatni dzień naszych cudownych wakacji.I muszę przyznać, że mimo iż był to bardzo intensywnie spędzony czas(na drugi dzień chyba wszyscy mieliśmy zakwasy)-warto było, a Lizbona z dziećmi "smakuje" zupełnie inaczej, ale też ma swój niepowtarzalny urok:).
























8 komentarzy:

  1. Michał, nie poznaję Cię!!! Tylko tyle masz do powiedzenia?

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem pod takim wrażeniem oceanarium ze zaniemówiłem.
    A co Ty powiesz na ten temat,he?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jasne - michy i ryby głosu nie mają. Tak to się dzieje gdy niedościgły, jak sam twierdzi, michojastrząb zamienia się w ociężałą, jak twierdzę ja, michorybitwę i podczas próby ataku jakiejś, jak twierdzi Basia (he, he), foczki zostaje pożarty przez rekina. R.I.P.

      Usuń
  3. Ja coś takiego twierdzę? A co do oceanarium - to nawet w Singapurze chyba takiego nie ma. Imponujące oceanarium...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No piękny, ale czy Wielki? U szanownego kolegi najwyraźniej tak skoro wstrzymuje się od jakielkolwiek rozwiązłości (wliczając w to stylistyczno-językową). Czterdziestodnióweczka typowa.

    OdpowiedzUsuń