Jakieś 15 minut drogi samochodem i jesteśmy na Praia de
Barra albo Costa Nova czyli na miejscowych plażach nad oceanem. Po drodze
mijamy rozlewiska przy których w drewnianych przystaniach cumują jachty i
motorówki, a na piaszczystych mieliznach miejscowi zbierają coś (owoce morza?).
Mijamy jakąś senną wioskę, potem kawałek autostradą, na rondzie w prawo i już z
daleka widać spore wydmy na, których rosną… palmy. Wjeżdżamy na prawie pusty
parking i podziwiamy kolorowe domki w paski (biało-czerwone, niebieskie,
żółte), które mienią się w słońcu. Jak głosi miejscowa tradycja –malowano tak
kiedyś domy rybaków żeby łatwiej im było trafić po wielogodzinnych połowach. My
trafiamy bezbłędnie nad sam ocean wybierając jedną z drewnianych kładek. Spokój,
pusto (w końcu to martwy sezon) tylko szerokie piaszczyste plaże, które ciągną
się kilometrami i wielki błękit… z dwumetrowymi falami. Podobno raj dla surferów,
którzy przyjeżdziają tu z całej Europy. I pomyśleć, że my mamy ten „Raj tuż za
rogiem” (przynajmniej przez 2 lata) Pola zachwycona biega i robi zdjęcia swoim
aparatem, Lenka piszczy z radości a Maciek bierze ręcznik, kąpielówki i idzie
się kąpać do oceanu… W końcu ktoś musi rozpocząć nowy sezon Anno Domini 2012!
Na szczęście mimo połowy stycznia w cieniu jakieś 16st. w słońcu 20, temperatura
oceanu… wolę nie wiedzieć, chociaż Maciek twierdzi, że ciepło. Brrr… Po takich
przeżyciach idziemy na zasłużoną kawę do pobliskiej kawiarenki, która o dziwo
jest pełna ludzi. Spędzamy tam dobre 40 minut, bo oprócz kawy i gorącej
czekolady serwują tam pyszne tosty i darmowy widok na ocean. Pola oczywiście
nie może usiedzieć na miejscu i po chwili ma już obfotografowanych wszystkich
tubylców w kawiarni łącznie z personelem. I muszę przyznać, że całkiem niezłe
wyszły jej te fotki - na paru można zawiesić okoJ.
|
Copyright Pola |
|
Copyright Pola
|
Nooo, trzeba przyznać, że Polcia ma jednak dobre oko do robienia zdjęć;)) Tylko co tam Maciek taki wkurzony za tym Portugese? Zazdrosny, czy co?;) A jeansy i buty - rewelacja!!!:)) Super w nich Kurczak wygląda:))
OdpowiedzUsuńNa szczescie to nie stroj zdobi czlowieka.
UsuńO kurwa!
OdpowiedzUsuńStary, dorobiłeś się goryla?!
uuuu... to Ty ważna szycha jesteś.
Rektor ma tylko paralizator a Ty z obstawą chodzisz! Szacun, panie Profesorze.
magister
To nie goryl, tylko ewentualny kandydat na zięcia. Trzeba zawczasu archiwizować potencjalnych wrogów;)
OdpowiedzUsuńBarbaro, daj spokój cygański zięć?
OdpowiedzUsuń