piątek, 2 listopada 2012

"Strachy na lachy czyli Halloween po Portugalsku"











Halloween, mimo iż najhuczniej obchodzony jest w USA, Kanadzie, Anglii, Irlandii (jedna z teorii na temat genezy tego święta zakłada, że wywodzi się  z celtyckiego obrządku Samahain na powitanie zimy) to tu w Portugalii- Dia Das Bruxas również  znalazł swoich licznych zwolenników. Szczególnie wśród małoletniej gawiedzi o czym przekonaliśmy się już z samego rana kiedy poszliśmy z Leną na spacer i po drodze spotkaliśmy przedszkolaków poprzebieranych za  stworzenia nie z tej ziemi: począwszy od duchów, wampirów, Draculi, strachów różnej maści, świecących dyniach, kościotrupach, a na czarownicach rodem z Łysej Góry skończywszy. Lenka była zachwycona małymi  przebierańcami i pewnie chętnie dołączyłaby do tej upiornej maskarady tym bardziej, że rezolutna dziatwa odwiedzała wraz ze swoimi opiekunkami(również w odpowiednich przebraniach) lokalne instytucje, w których częstowano je słodyczami w obawie przed jakimś psikusem. Pola też miała swoje pięć minut i wieczorne wyjście w upiornej kreacji na Halloween do swojej szkoły. Na miejscu czekała ją równie upiorna niespodzianka, bo nauczyciele też się poprzebierali.I podobno było strasznie fajnie tzn. zabawy, konkursy wyścigi na miotłach a na koniec upiorny pokaz mody, w którym wzięli udział również nauczyciele. Za nim wybiła godzina duchów wszystkie czarownice odleciały do domu na swoich... miotłach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz