piątek, 16 listopada 2012

"Sezon na pieczone kasztany"



Do niedawna jadalne kasztany kojarzyły mi się przede wszystkim  ze "Stawką większą niż życie" i słynnym hasłem "W Paryżu najlepsze kasztany są na Placu Pigalle". Nie wiem jak smakują francuskie castanhas, ale te portugalskie są wyśmienite szczególnie teraz, późną jesienią. Można je kupić już upieczone od ulicznych sprzedawców bądź zaopatrzyć się w "surowe" sztuki w supermarkecie czy warzywniaku i potem upiec je w domu np. w...kominku. Portugalczycy tak polubili te słodkie orzechy że 11 listopada przy okazji obchodów Sao Martinho(św.Marcina) świętują również dzień kasztana:). Geneza Dnia Św.Marcina ma korzenie w przedchrześcijańskich obchodach z okazji żniw, podczas których delektowano się pieczonymi kasztanami i pierwszą degustacją(magustos) tegorocznego wina. Przy okazji tego święta serwuje się również tzw. Agua Pe czyli słabe wino, robione z osadu zalanego wodą. Sao Martinho i Dia Castanhas najhuczniej obchodzone są w Tras os Montes, Beira Baixa i na wschód od Porto, gdzie zachowało swą najbardziej tradycyjną formę. O obowiązkowym zestawie z 11 listopada przypominają dwa narodowe przysłowia Portugalczyków: „Dzień św. Marcina – idź spróbować wina” oraz „Dzień św. Marcina – ognisko, kasztany i wino”. I jeszcze do niedawna organizowano masowe zbieranie kasztanów zakończone wspólnym ich pieczeniem na świeżym powietrzu. W tym dniu nawet dzieci miały wolne i nie szły do szkoły czyli coś w stylu naszych "ziemniaczanych wykopków". Obecnie w szkołach również świętuje się dzień Castanea Sativa, który polega miedzy innymi na tym, że dzieci przynoszą surowe kasztany na lekcje, które potem wspólnie pieką  i zajadają  ze smakiem. Pola również miała swój "ćwierć kilowy" wkład w to święto co zresztą udokumentowała na zdjęciach i które pozwoliła mi opublikować:).








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz