poniedziałek, 13 lipca 2015

Powrót do przeszłości

Po dwóch latach udało się nam odwiedzić naszą "Portugal Azul". Podróż  sentymentalną rozpoczęliśmy od mojej ukochanej Lisboa, bo tak wypadał lot z Warszawy, lecz niestety, mimo iż minęło już dwa lata od naszego pobytu w kraju słynnego Vasco da Gama w kwestii połączeń niewiele się zmieniło tzn. dalej nie ma bezpośrednich lotów z Wrocławia do Porto czy do Lizbony.
Można za to lecieć z Warszawy,  bez przesiadek i w miarę w przyzwoitej cenie.
Kiedy samolot obniżał lot nad Lizboną tak, że z okna widziałam dachy Alfamy i mieniący się w słońcu ocean czułam już, że to nie sen...w przeciwieństwie do Leny, która standardowo przy lądowaniu oddała się w ręce Morfeusza smacznie pochrapując;).
Po dotarciu do hotelu do, którego z metra szliśmy całe pięć minut:), udaliśmy się na zasłużoną kolację. Restaurację poleciła nam Pani z hotelu zagadana na dzień dobry a raczej na "boa tarde"  przez Polę, która postanowiła opowiedzieć jej całą historię naszego pobytu w Portugalii. Do tej pory nie wiem czy Pani była pod większym wrażeniem portugalskiego Poli czy występu baletowego Leny :-) W każdym razie restauracja pod wdzięczną nazwą "Cervejaria Portugalia" była strzałem w dziesiątke. A mariscos rzeczywiście były godne polecenia, szczególnie małże, o których Lenka - "znawczyni tego gatunku" mówiła palce lizać;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz