Realizując nasz plan odwiedzin starych kątów zajrzeliśmy ,
ale tym razem pieszo wzdłuż plaży do sąsiedniej wioski rybackiej czyli do Costa
Novy. Słynie ona przede wszystkim z kolorowych domków w paski i sporego targu
rybnego. Jeśli chodzi o domki w paski to nie jest to jedynie chwilowy kaprys,
ale jak głosi rybacka tradycja, kolorowe domy malowana po to aby rybacy
wracający o świcie z morskich połowów wiedzieli, który z budynków jest ich domem.
Ta stara rybacka osada słynie dzisiaj z przepięknych rezydencji wynajmowanych
letnikom po oczywiście odpowiednich cenach oraz, jak wspomniałam wcześniej, z
targu rybnego, do którego nie omieszkaliśmy zajrzeć zaopatrując się w
odpowiednie ilości marsicos (owoców morza). Wcześniej jednak wpadliśmy na małe
co nieco do polecanej przez naszych portugalskich znajomych rybnej restauracji
o wdzięcznej nazwie „Dori”, która znajduje się dokładnienad targiem rybnym. Tak
więc właściwie trudno ją dostrzec z dołu, a warto, bo ryby i inne owoce morza
mają wyśmienite.
Ooo, wino Grous piliście... To jedno z droższych w Biedronce ;) Kupię sobie razem z krewetkami i w ogródku będę się nakręcać, że jestem w Portugalii ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Poczekaj tylko aż wrócimy-dostaniesz od nas garstkę piasku z plazy i małą palemkę. Włączysz sobie kwarcówkę i Olá! Por favor!
Usuń