W niedzielne popołudnie wybrałyśmy
się z Polą na koncert „Orquestra Filarmonia das Beiras” do miejscowego domu kultury.
Zaproszenie sygnowane przez samego prezydenta Ilhavo Pola dostała parę dni
wcześniej w przedszkolu. Mimo iż miała zagrać orkiestra z filharmonii koncert
adresowany był przede wszystkim do dzieci i rodziców –„Concerto de familia
musica na escola”. I rzeczywiście atmosfera była bardzo rodzinna i małolaty
całkowicie zdominowały amfiteatr-od paru miesięcznych pampersiaków po te w
wieku szkolnym. Tuż przed koncertem zastanawiałam się jak Ci muzycy „dotrą” z
tak poważnym repertuarem do takich maluchów i czy w ogóle będą w stanie grać w
takim hałasie. Okazało się jednak, że portugalska dziatwa ma zamiłowanie do
muzyki klasycznej wyssane z mlekiem matki. Wystarczyło bowiem, że tylko zgasły
światła i pojawili się muzycy, a na widowni zrobiło się cicho. Nawet
pampersiaki przestały marudzić i wszyscy zatopili się w muzyce… Jedyną osobą na
sali, której nie porwał koncert była… Pola. Niestety nie zaszczepiliśmy jej
zamiłowania do muzyki poważnej. Od razu powiedziała, że koncert ją nudzi i, że
wolałaby jakieś przedstawienie( Do teatru chodzi za to niemalże od pieluch).
Młodzi melomani nie tylko klaskali do rytmu, ale śpiewali jak z nut
(wyświetlonych na ekranie – kilkuletnie dzieci już potrafią czytać nuty?!), ale
nie ma co się dziwić skoro tu w Portugalii edukację muzyczną zaczyna się już od
żłobka. Niesamowite było też to, że dziatwa siedziała spokojnie przez cały
koncert czyli jakąś godzinę, a gdy któremuś coś się wyrwało z młodej piersi to
podchodziła pani porządkowa i zwracała uwagę. A na pewno nie był to łatwy
repertuar (dzieła kompozytorów portugalskich), mimo iż podany był w lżejszej
oprawie. Po koncercie obejrzałyśmy jeszcze w centrum kultury wystawę i bardzo
kulturalnie wróciłyśmy przez oświetlony park do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz