niedziela, 18 marca 2012

„Ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas…”










W Portugalii niedziela( domingo) to pierwszy dzień tygodnia i na pierwszy rzut oka nie różni się od pozostałych dni.  Sklepy otwarte są od rana do wieczora, sprzątanie, pranie, mycie samochodów itp… W  supermarketach pełno ludzi może nawet więcej niż w zwykły dzień.  I korki w miejscowościach nad oceanem bo wszyscy po południu jadą tam aby posiedzieć w samochodzie… My też mamy swoje ulubione miejsca na niedzielne popołudnia. Jednym z nich jest aleja palm, która to znajduje się między przystanią jachtowa, a portem. Magiczne miejsce gdzie  industrialny krajobraz kontrastuje z ogromnymi wydmami no i te palmy… To tu właśnie Pola stawiała swoje „pierwsze kroki” na rolkach, a Lena się posrała po same pachy ze szczęściaJ. Lubimy to nasze „las palmas” ( port. „as palmas”) a szczególnie kawę w portowej kawiarni. Dzisiaj jednak jako, że strasznie wiało musieliśmy zmodyfikować nasze plany  i zostać w Ilhavo. Najpierw przygotowaliśmy sobie „typowy” niedzielny obiad czyli królika w białym winie (coelho no vinho branco), a potem poszliśmy na spacer (dar o passeio)  do kawiarenki z widokiem na plac zabaw. Pola szalała i nawiązywała nowe znajomości z portugalską dziatwą, my piliśmy cafe  meia de leite wygrzewając się w marcowym słońcu, a Lena sprawdzała co „piszczy w trawie”. I nagle stanęła sama na nóżkach, trwało to parę sekund bo potem usiadła na trawę onieśmielona  zapewne swoim wyczynem, ale możemy odnotować, że właśnie dzisiaj  był ten pierwszy razJ (a primeira vez J J).


4 komentarze:

  1. na niedzielny obiad polecam szczególnie mielońca w zółtym piwie. Królik- paskudztwo! i to w tym kwaśnym czymś. Pewnie Maciek znów zasknerzył i nabył drogą kupna chetau de jabol rocznik bieżący, opakowanie pet vel karton za 0,79 1,5l. ph 2,5 Z takimi trunkami to nawet trufle (uwielbiam z kaszanka lub śledziem po wiejsku - polecam) smakują jak dykta.

    A palmy, cóż, w warszawie tez taką mają, było się tłuc do portugalii?

    Basia nie komentuje i od razu poziom leci na łeb (vide ubożuchne intelektualnie posty niejakiego i nijakiego mac).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak jak pan kierownik (michu) powiedział. Choć niezupełnie. Trunki nieco inne,ale przeciez skąd mozesz mistrzu (michu) wiedziec - dla kierownika wszystko bez gumy arabskiej traci na wartosci i, jak sie okazuje, smaku. Podobnie rzecz ma sie tzw. 'trufli'. Niestety na to miano nie zasługują, jak pan kierownik najwyraźniej mniema, narośla na drzewach (tzw. huby), kolorowe surojadki i halucynki oraz szczególnie czeste w dość zurbanizowanych okolicach tzw. 'papiernioki'. Które z nich przypominają kierownikowi najbardziej dyktę w smaku? Panie kierowniku - reasumując - pan maślak jesteś (michu) i to w zalewie octowej po śledziach po wiejsku (jakżeby inaczej), pH 1.2.

      Usuń
    2. Szczerze mnie rozbawiłeś przyjacielu, mordko Ty moja, surojadko, papiernioku-przedrzeźnioku!

      Pozdrów swoje muchomorki

      Usuń
  2. Krotko rzecz ujmujac, stare grzyby jestescie!!!

    OdpowiedzUsuń