czwartek, 2 lutego 2012

You can dance





Dzisiaj czwartek czyli dzień, w którym Pola chodzi na taniec (w ramach dodatkowych zajęć). Okazuje się, że na te nieobowiązkowe zajęcia chodzi cała grupa Poli + średniaki. Pampersiaki nie chodzą, bo pewnie pogubiły by pampersy z wrażenia gdyby zobaczyły co się tam dziejeJ. Kółko taneczne prowadzi młoda dziewczyna, która musi mieć anielską cierpliwość żeby zapanować nad tym żywiołem. Zaczyna się od rozgrzewki, która polega na tym, że dziatwa biega w koło za przeproszeniem Macieja do jakieś skocznej muzyczki. Potem następuje ulubiona część Poli czyli solówki. Wszystkie dzieci podpierają grzecznie ścianę i każde czeka na swój występ. Myślałam, że padnę ze śmiechu jak widziałam co te małolaty wyprawiają. Gwiazdy, rozgwiazdy, stanie na głowie, break dance , hip-hop - prawdziwy „You can Dance”. Pola też wyskoczyła radośnie na środek i jak gdyby nic zrobiła dwie gwiazdy, piruet dorzuciła jeszcze coś z „hip-hopu”, ukłon i grzecznie pod ścianę. Po solowych występach następuje najważniejsza część zajęć czyli wspólny taniec. Trudno go nazwać synchronicznymJ, ale pani robi co może żeby nadać temu jakiś kształtJ. A więc stoi przodem do tancerzy, a dziatwa próbuje naśladować jej ruchy, do taktu zaś przygrywa jakieś portugalskie disco polo. Pola niestety nie chce brać udziału w tym występie. Mimo zachęty pani i moim namowom. Wiadomo indywidualistka(w sumie ją rozumiem ja też nie przepadam za tańcem grupowym). Mimo wszystko „przełamałam się” i postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, a raczej w swoje nogi ruszając dla przykładu na parkiet. W końcu każdy tańczyć może, trochę lepiej lub trochę gorzej... Na szczęście Pola połknęła haczyk i po chwili również pląsała na parkiecie. I na tym podobieństwa się skończyły bo Poli szło znacznie lepiej… Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała płacić dodatkowych euro za te mój dzisiejszy „występek” J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz