sobota, 4 lutego 2012

"Szyszkobranie"


Od paru dni mamy „załamanie pogody” tzn. temp. nie przekracza 10st. i mimo słońca ostro wieje od oceanu. Dla większości Portugalczyków to zima na całego( ciekawe co by powiedzieli na nasze polskie mrozyJ). I tak chodzą w puchowych kurtkach, w płaszczach obszytych futerkiem, ocieplanych kozakach, a dzieci w kożuszkach. Przedszkolaki „zimują” w przedszkolach nie wychodząc na dwór. I wszyscy czekają na wiosnę… My postanowiliśmy nie czekać i poszukać jej w lesie, a przy okazji nazbierać szyszek do kominka, które świetnie nadają się na rozpałkę. Ubraliśmy się ciepło i pojechaliśmy tam gdzie szumią sosny. Pola brykała po lesie niczym młoda sarenka i bardziej interesowały ją podchody i zabawa w duchy niż szukanie śladów wiosny. Dzielnie pomagała tacie w zbieraniu szyszek a z jednej, największej zrobiła sobie talizman-podobno odstrasza złe moce. Lena obserwowała wszystko radośnie „susząc” swoje 4 „łopatki”. Można powiedzieć, że śmieje się teraz „całą gębą” i ciągle ją rozdziawia jakby chciała pokazać całemu światu co jej wyrosło. Po udanym „szyszkobraniu”, pojechaliśmy na obiad. Tym razem uderzyliśmy w „włoskie klimaty”( Pizzaria-Padaria) i zamówiliśmy pizze i sałatkę z owocami morza. Poli przypadły oczywiście krewetkiJ, a Lence biszkopcik. Potem zakupy i do domu rozpalić w kominku …w końcu  z zimą nie ma żartówJ.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz