wtorek, 14 maja 2013

"Uliczkę znam w Barcelonie..."

Na drugi dzień po sutym śniadaniu na tarasie naszego mieszkania ruszyłyśmy na podbój Barcelony. I oczywiście pierwsze kroki skierowałyśmy na Ramblas w myśl zasady, że "w Barcelonie dzień bez spaceru po Las Ramblas jest dniem straconym". Zresztą zwiedzanie miasta od tej avenidy ma też praktyczne uzasadnienie, gdyż znacznie ułatwia orientację w mieście, ponieważ ta trójpasmowa aleja  dzieli Stare Miasto na dwie części . Po wschodniej części znajduje się Barri Gotic a po zachodniej -El Raval (od arabskiego słowa oznaczajacego przedmieścia), w której to mieszkałyśmy. Jako pierwszą  do zwiedzania wybrałyśmy dzielnicę gotycką, o której mówi się, że to średniowieczne serce miasta. Pełno w niej krętych uliczek, starych rezydencji, zabytkowych  budowli (w tym ogromna gotycka katedra La Seu) oraz zabytkowych placów. Na jeden z takich placów we włoskim stylu  trafiłyśmy idąc w dół Ramblas. Był to schowany za szeregiem łuków, otoczony budynkami z arkadami XIX-wieczny Placa Reial. Południową część placu zajmowały kiedyś domy publiczne, ale obecnie po tej "dzielnicy czerwonych latarni" ostała się tylko fontanna przedstawiająca "Trzy Gracje", przy której to zrobiłyśmy sobie pierwszy postój. Oprócz fontanny wzrok nasz przykuły piękne żeliwne lampy będące dziełem młodego Gaudiego i olbrzymie palmy. Po krótkim odpoczynku zapuściłyśmy się w labirynt średniowiecznych uliczek pełnych butików, barów tapas i kolorowych galerii. Po drodze minęłyśmy ratusz i majestatyczne budynki katalońskiego rządu znajdujące się przy Placa de Sant Jaume. Aż doszłyśmy do barcelońskiej katedry La Seu, która jest podobno jedną z najwspanialszych gotyckich budowli w Hiszpanii. Na nas też wywarła duże wrażenie szczególnie bogato zdobione boczne kaplice, których jest aż 29!. Jednak prawdziwą perełką okazały się XIV-wieczne krużganki, otaczające bujny ogród ze smukłymi palmami i ze ...stadkiem białych gęsi. Ptaki te jak głosi jedna z legend hodowane są w tym miejscu od ponad 500 lat jako symbol dziewictwa św. Eulalii, patronki miasta, która zginęła męczeńską śmiercią z rąk Rzymian. Druga legenda zaś głosi, że ptactwo to hodowano dla upamiętnienia potęgi Barcelony za czasów rzymskich ponieważ właśnie białe gęsi trzymane były na Kapitolu w Rzymie. Na koniec wjechałyśmy jeszcze windą do nieba, czyli na dach katedry skąd rozciągał się przepiękny widok na wieże katedry i otaczające je gotyckie budynki. Wieczorem wróciłyśmy jeszcze do Barri Gotic żeby zobaczyć podświetloną katedrę. Niestety na miejscu okazało się, że kościół tonął w zupełnych ciemnościach, ale za to załapałyśmy się na niesamowity koncert pod gwiazdami. Właściwie była to balkonowa opera, ponieważ akcja rozgrywała się na dwóch sąsiednich balkonach tej samej kamienicy. Bohaterami tego spontanicznego koncertu był jakiś mężczyzna, któremu czasami wtórowała kobieta. I choć tak naprawdę do końca nie wiemy czy było to spontaniczne wyjście do tłumu, który licznie zgromadził się pod balkonami czy też zaaranżowane przedstawienie to jedno było pewne - jak zaśpiewali "O sole mio" wszystkie miałyśmy ciary na plecach... Zresztą posłuchajcie sami: http://youtu.be/wy1kYpWgGns

































































1 komentarz: