środa, 6 lutego 2013

"Portugalski kociołek"


O kuchni portugalskiej mogłabym nie tylko rozmawiać na okrągło, ale przede wszystkim gotować, smakować i delektować się w nieskończoność... W zasadzie mógłby to być osobny blog pt."Smaki Portugalii", ale póki co postaram się zdjąć pokrywkę z tego portugalskiego kociołka i opowiedzieć w sposób zupełnie nieobiektywny o tym kulinarnym raju:). Tak naprawdę wcale nie jest to szczególnie wyrafinowana kuchnia i charakteryzuje ją raczej prostota oraz umiarkowanie, szczególnie w sposobie przyrządzania danej potrawy. Stąd często o jedzeniu portugalskim mówi się, że jest to jadło rolników i rybaków. Można sobie wyobrazić jak kiedyś na plażach Nazare czy Albufeiry rybacy warzyli ogromne kotły caldeiradas(kotły z rybą), nastawiali wodę, dodawali pomidory, cebulę i czosnek, a czasami przy udanych połowach także kalmary i ośmiornice. Podobno nie ma dwóch takich samych Caldeiras:). Przy odrobinie szczęścia można jeszcze spotkać na plaży grupkę rybaków gotujących świeżą zdobycz i wtedy można się spodziewać zaproszenia do wspólnej uczty. Kuchnia portugalska mimo wspomnianej już prostoty jest bardzo bogata w smaki i zróżnicowana - można powiedzieć, że to prawdziwy kocioł pełen europejskich doświadczeń, doprawiony intensywnością i dzikością kolonialnych smaków. Kuchnia pachnąca oceanem i przywodząca na myśl odległe wybrzeża Nowej Funlandii, ale pachnąca także egzotyką kolonii w Brazylii, Mozambiku, Goi  czy Timoru... Dzięki tej różnorodności  każdy nawet najbardziej wybredny smakosz znajdzie w tym "rogu obfitości" coś dla siebie:  od "darów morza", dobre mięsiwo, soczyste owoce, takie jak np.cytryny czy pomarańcze prosto z domowego ogródka, po pyszne desery (pozostałość jeszcze po arabskich osadnikach). A jeśli dodać do tego esencjonalną kawę, wyborne wina: od lekko musującego wina Verde po mocne acz wyrafinowane w swej głębi wino Porto to można wpaść po uszy i zakochać się w tych portugalskich smakach... A dla "poszukujących eksperymentatorów" portugalska kuchnia oferuje całą gamę lokalnych przysmaków np."flaczki po lizbońsku" (tripas a moda de Lisboa), sarrabulho czyli potrawa z mięsa i krwi z okolic Minho, malutkie pieczone prosiaczki (leitão) czy chanfana (mięso młodego koźlęcia duszone w winie) z Coimbry czy wreszcie nasz lokalny specjał czyli węgorze i małże z tutejszych lagun (smażone z ryżem, arroz, lub w potrawce , ensopado). A na deser "ovos moles" czyli ciasteczko z bardzo słodkich, kandyzowanych żółtek jaj, którymi można się delektować tylko tutaj w pobliskim Aveiro. My też mamy swoje ulubione portugalskie potrawki. Ja, na ten przykład, nigdy nie zapomnę smaku i zapachu grillowanych sardynek w małej knajpce na Alfamie w Lizbonie podanych razem z chłodzonym winem Verde czy właśnie wyżej wspomnianych węgorzy w potrawce z pomidorami, które pierwszy raz jadłam w lokalnej knajpce w Ilhavo. Maciek z kolei poleca pieczone prosiaczki z Coimbry, Pola zaprasza na grillowaną ośmiornicę, którą uwielbia, a jak ktoś lubi krewetki to na pewno w towarzystwie Lenki, która pałaszuje je tak, że aż jej się uszy trzęsą:).
Oczywiście większość z tych potraw zdążyliśmy już przez ten rok "podpatrzyć" w restauracjach i wypróbować w naszym domowym rondelku. I muszę przyznać, że takie wspólne gotowanie sprawia nam dużo frajdy, a jak "dzieło" jest  zjadliwe i ktoś woła o dokładkę to po prostu serce rośnie:).



Carpaccio z ośmiornicy



Małże posypane kolendrą



Alheira z pieczonymi ziemniakami i czerwoną kapustą

Grillowana ośmiornica  z ziemniakami



Dorada  z sosem  na ostro



Potrawka z ośmiornicy

Almoco(obiad) w Villa Madrid





Krewetkowa uczta
Cytryny z domowego ogródka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz