poniedziałek, 25 lutego 2013

"Alianca Underground Museum"


Do tego niezwykłego muzeum wina i sztuki trafiliśmy przez przypadek. Chcieliśmy odwiedzić jakąś winnicę w naszym regionie, ale o tej porze roku większość jest pozamykanych gdzie wino w spokoju leżakuje w beczkach oczekując na kolejne zbiory. Lokalne biuro informacji turystycznej skierowało nas do  Alianca Underground Museum, które mieści się w obszarze zwanym-"Rota do Vinho da Beira Interior". Na miejscu okazało się, że możemy nie tylko skosztować wybornego vinho da Barrida, ale również zwiedzić ciekawą kolekcję minerałów, azulejos czy sztuki afrykańskiej mieszczącej się w podziemiach winnicy. Właściciel tego przybytku w znakomity sposób połączył swoje dwie pasje: arte(sztuka) i vinho(wino) dzięki czemu powstała ta niezwykła kolekcja będąca gratką nie tylko dla koneserów "boskiego trunku". Nam też w myśl zasady "coś dla ducha i coś  dla ciała" udzieliła się magia tego miejsca i choć w podziemnych katakumbach spędziliśmy prawie dwie godziny zupełnie tego nie odczuliśmy. Była to prawdziwa "podróż do przeszłości" od czasów prehistorycznych (ciekawa kolekcja skamieniałości) poprzez archeologiczne wykopaliska a wśród nich terakotowe figurki z 1500 r, afrykańską sztukę etnograficzną (niesamowita kolekcja masek) aż po współczesną rzeźbę z  Zimbabwe. A wszystko w scenerii rodem z filmów grozy czy awanturniczych przygód Indiana Jonesa i to 6 stóp pod ziemią. Kiedy zwiedziliśmy  kolekcję minerałów oraz azulejos i wydawałoby się, że nasza podróż w głąb ziemi dobiega końca oczom naszym ukazał się niezapomniany widok-sala po brzegi wypełniona butelkami szampana oświetlonymi czerwonym światłem. Pola stwierdziła, że to jaskinia pełna skarbów (patrząc na  zgromadzone tam roczniki szampana nie mogliśmy nie przyznać jej racji), ponieważ wszystko tam skrzyło i mieniło się nieziemskim blaskiem. Poli, oprócz "szampańskiego skarbca", podobała się wystawa minerałów, a szczególnie malachit przykuł jej uwagę tak, że aż musiała go posmakować:(. Lena z kolei co jakiś czas zatrzymywała się przy jakimś eksponacie i głośno wyrażała swoją opinię przy pomocy swojego wooow!. I muszę sprawiedliwie dodać, że obie dziewczynki były bardzo dzielne i każda po swojemu "delektowała" się tą podróż w głąb ziemi i, mimo iż  za parę lat mogą nie pamiętać  tej wycieczki to wszędobylską Polę pani przewodnik będzie pamiętała na pewno:). Na końcu naszej wędrówki czekała nas jeszcze jedna  miła niespodzianka w postaci degustacji szampana czyli tym razem coś dla ciała:). Po zaopatrzeniu się w małe winne zapasy i szampańskie humory wróciliśmy do domu z przekonaniem, że warto jeszcze kiedyś odwiedzić to "Centro & Beiras" tym bardziej, że lokalne turisimo wyposażyło  nas w mapkę ok.20 winnic z tego rejonu:).























Nasze "łupy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz