niedziela, 7 października 2012

"Na fali"


Portugalia szczyci się jednymi z najwspanialszych plaż w Europie a na  wybrzeżu fale są tak potężne, że do wielu tutejszych miejscowości tłumnie ściągają surferzy z różnych stron świata. Niektórzy z nich uważają, że lepszą falę można "złapać" jedynie  w Australii gdzie ponoć 10% populacji serfuje (ale w towarzystwie rekinów), na wybrzeżu w Kalifornii i na Hawajach. W takim np.Honolulu desek surfingowych jest podobno więcej niż ludzi a fale są większe niż budynki:). W Europie natomiast bezkonkurencyjnym  miejscem dla wodnych szaleństw jest właśnie Portugalia a  najlepsze miejscówki do "ślizgu" to:  Sagres - najdalej wysunięta na południowy-zachód miejscowość Europy, Matosinhos (okolice Porto), Ericeira i Peniche  (okolice Lizbony) oraz Figueira da Foz w pobliżu Coimbry, w których co roku odbywają się liczne zawody w windsurfingu, surfingu czy body-boardingu dla zawodowców. Amatorzy zaś zmagają się z falami m.in. w okolicach Aveiro czyli na "naszych plażach" w Costa Nova czy Barra. W sezonie na wszystkich plażach bywa tłoczno, w pozostałych miesiącach spotyka się tu tylko rybaków, spacerowiczów z psami i oczywiście... surferrów, dla których sezon trwa okrągły rok. I tak widok kolesia z deską pod pachą w środku zimy jest tu rzeczą zupełnie oczywistą  i chyba tylko na nas zrobiło to wrażenie.  Maciek pozazdrościł surferrom zmagania z oceanicznym żywiołem i powodzenia u płci pięknej wiadomo bowiem nie od dziś, że za "surfurem" panny sznurem... I również postanowił spróbować swoich sił na desce. W tym celu udał się do Barry zwanej mekką surferów gdzie bez problemu acz za odpowiednią opłatą zapisał się do "szkółki niedzielnej" organizowanej przez Associação de Surf de Aveiro. I muszę nieobiektywnie przyznać, że idzie a raczej "ślizga" mu  się na tej fali całkiem nieźle:). Tylko musi się starać, bo pod nosem rośnie mu konkurencja i Pola już zapowiedziała, że ona też w przyszłym roku będzie na fali...








3 komentarze:

  1. Dlaczego nie było tych surferów wtedy, kiedy ja tam byłam???

    OdpowiedzUsuń
  2. Pan profesor ubrał piankę i lansuje się na piasku.
    No cóź, kryzys wieku średniego niektórych dopada nieco wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Pan Michu za to w białym fartuszku bezrękawniku do bioder nuci "Przygoda, przygoda każdej chwili szkoda" podczas ucierania kolejnego auto-czopka. To się nazywa żyć pełnią życia, garściami rachitycznych borsuczych łapek czerpać z dobrodziejstw otaczającego świata i pełną cherlawą swą pierś wypełniać zapachem fiołków. Respect.
      Taki kryzys Śreniowiecza to prawdziwa jesień żywota. "CHistoryczny Upadek Japonii" jak nic.

      Usuń